Myślę, że w dużej mierze może być to związane ze sporym tłokiem. Właściwie każdy wychodził po 1-2 minutach. Nieważne czy jechał do pracy, rodziny czy do szkoły.''Good morning."
"Hello, you're Urszula, right?"
"Yes."
"Are you excited to go to the USA?Yes, can't wait."
"You're going to Texas how I see. As an exchange student.""Yes, I am.""Who are you going to stay with?""A host family.""Who pays for it?""My parents.""What is your parents job?""Ok, great. Your visa has been approved. Have a great time in Texas!"
"They manage their own company."
czwartek, 16 lipca 2015
Your visa has been approved!
Wypełnianie wniosku to koszmar. Siedziałam nad tym na oko jakieś dwie godziny, bo pierwsza próba złożenia zakończyła się buntem przeglądarki i koniecznością wpisywania wszystkiego od nowa. Wniosek złożyłam 07/07 wieczorem, a spotkanie wyznaczono mi już na 09/07! Wsiadłam samotnie do pociągu i 6h później zmierzałam pieszo przez krakowski rynek w stronę konsulatu. Przyszłam trochę za wcześnie(ze względu na pociąg), ale muszę przyznać, że tak czy tak czekałam tylko jakieś 20 minut. Po wejściu odbywa się standardowy proces pod tytułem "oddajemy telefony i nożyczki", którego przedstawianie pomijam. W środku stałam w kolejce około 10 minut, a sama rozmowa z konsulem zajęła jakieś 2. Wyglądała mniej więcej tak:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz